"W chwili przemienienia, wewnętrzna tajemnica bóstwa, świętości, miłości Chrystusa przeniknęła Jego zewnętrzną postać i okazała się w całym swoim bogactwie. Mimo to, Chrystus zachował jednak pewien specyficzny rodzaj wspólnoty pomiędzy sobą a resztą braci, mianowicie to, że i On, i oni mogli i mogą się przemieniać, choć w różny sposób.
Chrystus przemieniając się odsłonił swoje wnętrze, które nadawało nowy kształt Jego zewnętrznej postaci.
Człowiek natomiast przemieniając się czyni to w odwrotnym kierunku: przyjmuje światłość i świętość z zewnątrz, od Chrystusa, i to, co najbardziej pragnie przemienić, znajduje się w jego wnętrzu, niewidoczne dla ludzi i niechętnie im pokazywane. Wewnątrz nosi mniejszy lub większy nieporządek, rany i skazy, i winy wynikłe z niewłaściwego wyboru wartości, z tego, że człowiek mówił 'tak', gdzie trzeba było mówić 'nie' - i na odwrót.
W tym stanie rzeczy jedynym ratunkiem dla człowieka jest spotkanie z Chrystusem, który zdolny jest ten stan rzeczy zmienić i doprowadzić do tego, żeby 'niewinny' i 'porządny' obraz zewnętrzny człowieka odpowiadał jego wnętrzu - żeby z mocy i dobroci Chrystusa przychodzącej z zewnątrz dokonało się przemienienie."
/bp Jan Pietraszko/
niedziela, 24 lutego 2013
niedziela, 17 lutego 2013
Nieporządek
"Zetkniecie z nieuporządkowanym i niespokojnym światem czeka na każdego z nas na granicy modlitwy, kontemplacji, skupienia w samotności, na granicy pomiędzy ołtarzem eucharystycznym a życiem. A zawsze musimy wracać, zawsze musimy tę granicę przekraczać.
Powinniśmy jednak z pustyni milczenia i skupienia wynieść przekonanie, że wszystko jest przez Boga stworzone, wszystko, co Bóg stworzył, jest dobre.
Zły jest tylko nieporządek, perfidnie podarowany przez kusiciela jako dobro.
I tu tkwi źródło niepokoju, buntu, cierpienia, smutku i nieszczęścia, które przychodzi na świat, dotykając pojedynczego człowieka w jakimś ciemnym zakątku życia czy też całą ludzką rodzinę na szerokich przestrzeniach historii.
Potrzebne jest człowiekowi, by od czasu do czasu usiadł przynajmniej na chwilę w ciszy, odciął się od wszystkiego i stanąwszy twarzą w twarz z Bogiem i z sobą postawił pytanie: Czy przypadkiem nie żądam od Pana Boga, żeby kamienie rodziły chleb?
Czy nie została zwichnięta proporcja pomiędzy moim powołaniem a moimi pragnieniami, może nieraz bardzo skrytymi? Czy jeśli nie w rzeczywistości, to przynajmniej w pragnieniach nie oczekuję dla siebie za dużo, czy za to, czego oczekuję, nie mam zamiaru zapłacić takiej ceny, jakiej płacić nie wolno?
Czy nie zginam karku, gdzie trzeba trzymać głowę wysoko, i czy nie trzymam głowy wysoko tam, gdzie trzeba ją skłonić z pokorą?
Czy nie zawieram kompromisów i nie toleruję dysproporcji, z których rodzi się niepokój i nieporządek życia, które powodują, że droga moja nie jest już z Chrystusem, a skutkiem tego nie prowadzi tam, dokąd naprawdę mam dojść?"
/bp Jan Pietraszko/
Powinniśmy jednak z pustyni milczenia i skupienia wynieść przekonanie, że wszystko jest przez Boga stworzone, wszystko, co Bóg stworzył, jest dobre.
Zły jest tylko nieporządek, perfidnie podarowany przez kusiciela jako dobro.
I tu tkwi źródło niepokoju, buntu, cierpienia, smutku i nieszczęścia, które przychodzi na świat, dotykając pojedynczego człowieka w jakimś ciemnym zakątku życia czy też całą ludzką rodzinę na szerokich przestrzeniach historii.
Potrzebne jest człowiekowi, by od czasu do czasu usiadł przynajmniej na chwilę w ciszy, odciął się od wszystkiego i stanąwszy twarzą w twarz z Bogiem i z sobą postawił pytanie: Czy przypadkiem nie żądam od Pana Boga, żeby kamienie rodziły chleb?
Czy nie została zwichnięta proporcja pomiędzy moim powołaniem a moimi pragnieniami, może nieraz bardzo skrytymi? Czy jeśli nie w rzeczywistości, to przynajmniej w pragnieniach nie oczekuję dla siebie za dużo, czy za to, czego oczekuję, nie mam zamiaru zapłacić takiej ceny, jakiej płacić nie wolno?
Czy nie zginam karku, gdzie trzeba trzymać głowę wysoko, i czy nie trzymam głowy wysoko tam, gdzie trzeba ją skłonić z pokorą?
Czy nie zawieram kompromisów i nie toleruję dysproporcji, z których rodzi się niepokój i nieporządek życia, które powodują, że droga moja nie jest już z Chrystusem, a skutkiem tego nie prowadzi tam, dokąd naprawdę mam dojść?"
/bp Jan Pietraszko/
niedziela, 10 lutego 2013
Powołanie
"Realizm świata nadprzyrodzonego, przyniesiony na ziemię przez Chrystusa, i realizm ludzi pracy spotkały się nad brzegami Tyberiadzkiego Jeziora, a zdrowy rozsądek i trzeźwy sąd rybaka okazały się zdolne do przyjęcia prawdy o Królestwie Bożym i do służby temu Królestwu.
Pomiędzy rybaków a żywioł, wśród którego od pokoleń upłynęło ich życie, wchodzi Jezus Chrystus, przynosząc ze sobą 'pokusę' powołania do służby nowemu żywiołowi. Ten będzie miał już szerszy zasięg, a kryć będzie w sobie moce potężniejsze niż burze i wichry, z którymi na jeziorze nauczyli się walczyć niemal od dziecka.
Chrystus powołuje ludzi tą głęboką mądrością, która rozkłada ciężar powołania na poszczególne etapy drogi. W pierwszym momencie już bardzo wielki problem dla człowieka stanowi sama zmiana i odejście od dotychczasowego trybu życia.
Powoli odsłaniać będzie Chrystus dalsze odcinki drogi i do końca wychowywać będzie swych uczniów, a dzieje tego wychowywania będą bardzo ludzkie, bardzo zwyczajne, podobne do dróg i okoliczności, w jakich każdego z nas wychowuje.
Każdy z nas ma swoją godzinę, w której, dostrzegłszy Boga, powierza się Jego tajemnicy."
/bp Jan Pietraszko/
Pomiędzy rybaków a żywioł, wśród którego od pokoleń upłynęło ich życie, wchodzi Jezus Chrystus, przynosząc ze sobą 'pokusę' powołania do służby nowemu żywiołowi. Ten będzie miał już szerszy zasięg, a kryć będzie w sobie moce potężniejsze niż burze i wichry, z którymi na jeziorze nauczyli się walczyć niemal od dziecka.
Chrystus powołuje ludzi tą głęboką mądrością, która rozkłada ciężar powołania na poszczególne etapy drogi. W pierwszym momencie już bardzo wielki problem dla człowieka stanowi sama zmiana i odejście od dotychczasowego trybu życia.
Powoli odsłaniać będzie Chrystus dalsze odcinki drogi i do końca wychowywać będzie swych uczniów, a dzieje tego wychowywania będą bardzo ludzkie, bardzo zwyczajne, podobne do dróg i okoliczności, w jakich każdego z nas wychowuje.
Każdy z nas ma swoją godzinę, w której, dostrzegłszy Boga, powierza się Jego tajemnicy."
/bp Jan Pietraszko/
niedziela, 3 lutego 2013
Stawać się lepszym
"Miłość nie czeka, aż się ludzie poprawią, by ich kochać, ale
miłując ich Bożą miłością, sprowadza na ziemię przemieniającą
moc Boskiej dobroci i w jej promieniach ludzie stają się lepszymi.
Ona potrafi z ludzi nawet zepsutych wydobyć nieskażone głębie i
im samym dać poznać, że nie są tacy źli, jak się im może
wydaje, jak inni ludzie im powiedzieli. W ten sposób ich serca
napełnia nadzieja, przez którą stają się lepsi, odradza się w
nich szacunek dla siebie samych i wiara we własne możliwości."
/o. Piotr Rostworowski/
niedziela, 27 stycznia 2013
Podano Mu zwój...
Księga, która jest zamknięta dla tego, który umie czytać i otwarta dla tego, który nie umie czytać (zob.Iz 29,11), znajduje się nareszcie w rękach Tego, który może ją otworzyć i czytać.
On rzeczywiście 'otwiera' ją i 'zamyka' - czyta ją i aktualizuje: 'Jesteś godny wziąć zwój i złamać jego pieczęcie' (Ap 5,9). Słowo Boga pozostaje zapieczętowane i niezrozumiałe poza Chrystusem, który je dopełnia. Bez Niego pozostaje bowiem niewypełnioną obietnicą, a więc niezrozumiałą zagadką, a skoro Bóg coś obiecuje to zawsze wypełnia swoją obietnicę.
/o.Silvano Fausti /
On rzeczywiście 'otwiera' ją i 'zamyka' - czyta ją i aktualizuje: 'Jesteś godny wziąć zwój i złamać jego pieczęcie' (Ap 5,9). Słowo Boga pozostaje zapieczętowane i niezrozumiałe poza Chrystusem, który je dopełnia. Bez Niego pozostaje bowiem niewypełnioną obietnicą, a więc niezrozumiałą zagadką, a skoro Bóg coś obiecuje to zawsze wypełnia swoją obietnicę.
/o.Silvano Fausti /
niedziela, 20 stycznia 2013
Wesele w Kanie
"Z matczyną troską, poświadczoną podczas wesela w Kanie, Maryja wydaje się nam mówić: 'Nie wahajcie się, zaufajcie słowu mojego Syna. On, który mógł przemienić wodę w wino, ma moc uczynić z chleba i wina swoje Ciało i swoją Krew, ofiarując wierzącym w tej tajemnicy żywą pamiątkę swej Paschy, aby w ten sposób uczynić z siebie chleb życia.'
Niech [...] będą błogosławione wszystkie dusze, które są posłuszne wezwaniu Odwiecznej Miłości. Niech będą błogosławieni wszyscy ci, którzy dzień po dniu, z niewyczerpaną hojnością, przyjmują Twoje wezwanie, o Matko, do czynienia tego, co powie Twój Syn, Jezus, dając Kościołowi i światu radosne świadectwo życia natchnionego Ewangelią."
/bł. Jan Paweł II/
Niech [...] będą błogosławione wszystkie dusze, które są posłuszne wezwaniu Odwiecznej Miłości. Niech będą błogosławieni wszyscy ci, którzy dzień po dniu, z niewyczerpaną hojnością, przyjmują Twoje wezwanie, o Matko, do czynienia tego, co powie Twój Syn, Jezus, dając Kościołowi i światu radosne świadectwo życia natchnionego Ewangelią."
/bł. Jan Paweł II/
niedziela, 13 stycznia 2013
Nowe narodziny
"Był taki dzień, kiedy kapłan wylał na naszą głowę odrobinę wody i wypowiedział słowa wzięte od Chrystusa. Był to mały, nieefektowny znak, lecz z tym znakiem związane jest słowo Boże, które mówi:'Kto się narodzi z wody i z Ducha Świętego, ten wnijdzie do Królestwa'.
Od tamtego dnia nosimy w sobie ten znak ziarna zapowiedzi Bożej. Nie wiadomo, ile jest jeszcze drogi przed nami i jak długi czas to ziarno będzie w nas spoczywać - jakby przykryte ziemią. I będą nad nim przechodzić dobre i złe, burzliwe dni. Życie będzie może po nas deptać, tak jak ludzkie stopy depczą czasami zasianą rolę, nie zwracając uwagi na to, co ta ziemia w sobie kryje - aż przyjdzie dzień, ten jedyny, ku któremu zdążamy. Aż przyjdzie ten dzień naznaczony przez Boga, w którym radość-ziarno, posiane w sercu człowieka i noszone przez lata całe, zacznie się rozwijać w kwiat i owoc doskonałego spełnienia.
Na szczęście w tej wędrówce nie jesteśmy sami. Ktoś doszedł z boku, wszedł w nasz wewnętrzny, duchowy świat, uchwycił nas od strony ducha ciepłą, serdeczną dłonią i powiedział: Chodź za mną. Nie zwracaj uwagi na to, jaka jest droga. Droga jest jak każda droga miejscami taka, a miejscami inna. A nad drogą rozpościera się pogoda - jak zwykła pogoda - raz świeci słońce, a raz siecze deszcz, innym razem nęka mróz i zimno. Ważne jest, że ja cię prowadzę tam, skąd przyszedłem. Ja jeden znam tę drogę, bo ja ją przebyłem.
Ja ci drogę oświecę, ba ja jestem Światłem. Każdą ciemność ci rozjaśnię. Ja cię w drodze pożywię, bo ja jestem Chlebem, który zstąpił z nieba.
Przyszedłem od Ojca i znam Go, znam Jego Dom i wiem, że Ojciec czeka na ciebie. Nie chciał, żebyś szedł sam i dlatego mnie przysłał, kazał mi się narodzić jak każdemu człowiekowi, kazał mi zapłacić za ciebie cenę powrotu - i dlatego dojdziesz na pewno pod warunkiem, że nie wyrzekniesz się wspólnoty ze mną, bo droga jest tylko jedna - tak jak jeden jest Ojciec i jeden jest Dom, do którego wspólnie zdążamy. Trzeba wiec iść aż do końca razem."
/bp Jan Pietraszko/
Od tamtego dnia nosimy w sobie ten znak ziarna zapowiedzi Bożej. Nie wiadomo, ile jest jeszcze drogi przed nami i jak długi czas to ziarno będzie w nas spoczywać - jakby przykryte ziemią. I będą nad nim przechodzić dobre i złe, burzliwe dni. Życie będzie może po nas deptać, tak jak ludzkie stopy depczą czasami zasianą rolę, nie zwracając uwagi na to, co ta ziemia w sobie kryje - aż przyjdzie dzień, ten jedyny, ku któremu zdążamy. Aż przyjdzie ten dzień naznaczony przez Boga, w którym radość-ziarno, posiane w sercu człowieka i noszone przez lata całe, zacznie się rozwijać w kwiat i owoc doskonałego spełnienia.
Na szczęście w tej wędrówce nie jesteśmy sami. Ktoś doszedł z boku, wszedł w nasz wewnętrzny, duchowy świat, uchwycił nas od strony ducha ciepłą, serdeczną dłonią i powiedział: Chodź za mną. Nie zwracaj uwagi na to, jaka jest droga. Droga jest jak każda droga miejscami taka, a miejscami inna. A nad drogą rozpościera się pogoda - jak zwykła pogoda - raz świeci słońce, a raz siecze deszcz, innym razem nęka mróz i zimno. Ważne jest, że ja cię prowadzę tam, skąd przyszedłem. Ja jeden znam tę drogę, bo ja ją przebyłem.
Ja ci drogę oświecę, ba ja jestem Światłem. Każdą ciemność ci rozjaśnię. Ja cię w drodze pożywię, bo ja jestem Chlebem, który zstąpił z nieba.
Przyszedłem od Ojca i znam Go, znam Jego Dom i wiem, że Ojciec czeka na ciebie. Nie chciał, żebyś szedł sam i dlatego mnie przysłał, kazał mi się narodzić jak każdemu człowiekowi, kazał mi zapłacić za ciebie cenę powrotu - i dlatego dojdziesz na pewno pod warunkiem, że nie wyrzekniesz się wspólnoty ze mną, bo droga jest tylko jedna - tak jak jeden jest Ojciec i jeden jest Dom, do którego wspólnie zdążamy. Trzeba wiec iść aż do końca razem."
/bp Jan Pietraszko/
Subskrybuj:
Posty (Atom)