niedziela, 14 sierpnia 2011

Ufność kobiety kananejskiej

"Tak nieraz ciężko w życiu. Zdaje się, że już wyjścia żadnego nie ma. Głową muru nie przebije. I smutno, i ciężko, i straszno nieraz, i rozpaczliwie. A dlaczego? Czyż naprawdę tak straszno na świecie? Czyż Pan Bóg nie wie o wszystkim? Czyż cokolwiek może się stać we wszechświecie, jeżeli On na to nie zezwoli? A jeżeli zezwala, czyż może zezwolić na coś, co nie byłoby dla naszego dobra, dla jak największego dobra?

I gdybyśmy na chwilkę otrzymali rozum nieskończony i zrozumieli wszystkie przyczyny i skutki, nie wybralibyśmy dla nas niczego innego, tylko właśnie to, co Pan Bóg dopuszcza, bo On jako nieskończenie mądry, wie najlepiej, co dla naszej duszy lepsze, i jako nieskończenie dobry, tego tylko chce i na to tylko zezwala, co nam posłuży do większego szczęścia w niebie. Dlaczegośmy więc czasem aż zrozpaczeni?

Bo nie widzimy tego związku pomiędzy naszym szczęściem a tymi okolicznościami, co nas trapią, a nawet z powodu ciasnoty naszej głowy nie możemy wszystkiego wiedzieć. Cóż więc mamy czynić?

Zaufać Bogu. Przez to zaufanie, bez zrozumienia bezpośredniego rzeczy, oddajemy nawet wielką chwałę Bogu, bo uznajemy Jego mądrość, dobroć i potęgę.

Zaufajmy więc Bogu, a zaufajmy bez granic. Ufajmy, że jeżeli tylko starać się będziemy pełnić Jego Wolę, nic nas prawdziwie złego spotkać nie może, choćbyśmy i w tysiąc razy trudniejszych czasach żyli.

Więc czy nie należy starać się o odwrócenie trudności? Owszem, można i trzeba; o ile tylko to od nas zależy, trzeba zrobić wszystko, by usunąć trudności na drodze naszego życia, ale bez niepokoju, bez czarnego smutku, a tym bardziej rozpaczliwej bezradności. Te stany duszy czynią nas niezdolnymi do mądrej, roztropnej i rzutkiej zapobiegliwości."

/św. Maksymilian Maria Kolbe/


Brak komentarzy: