niedziela, 1 stycznia 2017

Miłość

Jakże jasno świecił stłumiony płomień
i ogień wesoło strzelał smuklej niż hymn,
 gdy jak każdy - narodził się matce syn,
a od gwiazd się paliły niebieskie płomyki na słomie.

Upływały komety, upływał czas,
szły zwierzęta z obcych, pękatych wysp
i kładły rogi płasko przed dzieckiem świecącym od gwiazd.

Mówiły dziecku stujęzyczny wyraz,
łamały sztywne patyki kolan.
Łagodnie cierpiała w nich ludzkość,
z oczu rosły paprocie rozległych krzywd.

Przepływały ptaki chmurami jak łódką
i zielono śpiewał las, wiatr porywał krzyk,
         wiatry porywały głos,
         a gasnący tłumił nieboskłon.
Płakało tkliwie starym grzechem
i żałością po polach chodziło.

Mówił wiatr na ucho echem,
a las głośno powtarzał: "Miłość".

                                                 K.K. Baczyński

Brak komentarzy: