Jesteśmy rozproszeni
choć w coraz gęstszym tłumie
nie rozumiemy się wzajem
słowa mlemy na otręby
z których niepożywny chleb
naszych pustych godzin.
Proroków głosami
zdają się nam warkoty samochodów
które jak żelazne cielce
czcimy - bardziej niż judzkie plemię złote
w oparach trucizn
uśmiechamy się błogo.
Modląc się jak jerozolimscy kupcy
przeliczamy zysk wyciągamy procent
z każdego kroku
kierowanego nie ku samym sobie...
Jakże nam odnaleźć Wieczernik?
- jak zasiąść wspólnie bez gniewu
jak drzwi otworzyć przed Tobą
Chryste - przychodzący bez zastępów
anielskich i bez miecza
jak pielgrzym stąpający boso
jak pasterz bez owiec...
/Z. Dolecki/
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz