niedziela, 26 kwietnia 2020

W drodze do Emaus

Zdarza się, że życie sprawia człowiekowi niespodziankę i że wypadki toczą się w zupełnie innym kierunku i życie kształtuje się zupełnie inaczej, aniżeli człowiek zdołał przewidzieć. Okazuje się nieraz, że dawne doświadczenia i dawne mądrości, schematy, według których działał w przeszłości, na nic się nie przydają i że trzeba się w całkowicie inny sposób ustawić, odnaleźć siebie w tych nowych, zaskakujących warunkach.
Mądrość jest w tym, że trzeba z Chrystusem iść cierpliwie i trzeba prowadzić rozmowę. Trzeba czasem siąść z Nim do stołu, przymusić Go do tego - tak jak to uczynili tamci dwaj uczniowie. Trzeba tak jak tamci połamać z Nim chleb, spotkać się z Nim w Eucharystii i wziąć wszystkie duchowe wartości, jakie zostawił swoim uczniom. Wówczas otwierają się oczy, człowiek zaczyna widzieć zarówno nową sytuację, w jakiej się znalazł, jak i punkty spotkania Ewangelii z życiem.
Ewangelia nie ma ani czasu przeszłego, ani przyszłego. To tylko my jeszcze ciągle jesteśmy związani z przemijaniem i skazani na nieustanne rozstawanie się z przeszłością, którą znamy, i na wchodzenie w przyszłość, której nie znamy. Jesteśmy jakby boleśnie ukrzyżowani pomiędzy przeszłością a przyszłością, pomiędzy smutnymi doświadczeniami czasu minionego a nadzieją i lękiem przed tym, co przyjdzie.
A Chrystus ukrzyżowany był tylko raz. Potem zmartwychwstał i zasiadł po prawicy Ojca w wiecznej teraźniejszości, gdzie nie ma żadnych niespodzianek ani tajemnic, i z perspektywy swojej wszechwiedzy i pokoju usiłuje ustawić nasze widzenie Ewangelii i życia na ostateczne dobro, pokój i zbawienie każdego ludzkiego serca.
                                                                        /Bp Jan Piertaszko/

Brak komentarzy: