niedziela, 16 stycznia 2011

Mój dom - z modlitwy

"Życia mojego codzienny - zawsze nad siły! - wysiłek poplątały powszednie losy, zdarzenia zwyczajne rozbiły.

Wlokłam kłody po ciężkim piachu, płynęłam wodospadom naprzeciw: każdy mój czyn się rozkruszył, każdy się statek rozleciał.

Nie umiałam się modlić, Boże, ani walczyć o Ciebie czuciem, tylko złapać najbliższy ciężar i na przeszkodę się rzucić!...

Trzeba Cię sercem chwalić, wznosić do Ciebie kadzidłem, ale mnie szept modlitwy usypiał, 'wyłamywał od dołu' skrzydła.

...Dziś runął dom mój, zwaliły się belki w dół i kamienie... A może byłby się ostał - budowany tylko na tchnieniu?

A może byłby mocny, wyniosły i niespożyty, gdyby nie z czynu się zrodzić chciał, ale z modlitwy?!"

/Kazimiera Iłłakowiczówna/

Brak komentarzy: