niedziela, 30 grudnia 2012

To, co należy do Ojca

"Jezus przyszedł, aby wyzwolić w nas słowo 'Abba', aby doprowadzić nas, w posłuszeństwie i miłości, do poznania prawdy, która zbawia.
On 'musi' zajmować się tym, co jest Ojca, ponieważ jest Synem, który słucha i odpowiada na to, co mówi Ojciec.
'To, co należy do Ojca', oznacza Jego wolę, w której posłuszny Syn mieszka niczym w domu, stając się samemu Słowem Ojca.
W Jego pielgrzymowaniu, kończącym się ostatecznie w Ojcu, którego słucha i któremu odpowiada, otwarta jest również dla nas droga prowadząca nas ku chwale, od której sami oddaliliśmy się.
W Jezusie także nam dany jest wstęp do tego niewypowiedzianego, intymnego dialogu Ojca z Synem, który objawiony został 'tym, którzy są jak dzieci'."
                                 /o. Silvano Fausti/

niedziela, 23 grudnia 2012

Błogosławiona

Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana. (Łk 1, 45)

"Błogosławiony znaczy szczęśliwy. Każdego chrześcijanina można nazwać błogosławionym, a więc szczęśliwym, bo Bóg zbliżył się do niego, dał mu dar miłości, wybrał go, chociaż jest czasem człowiekiem zupełnie niegodnym, słabszym od innych.
Ukochał go i położył w nim nadzieję, że odpowie miłością na miłość Bożą, spełni to, czego pragnie Bóg, aby poprzez niego dokonywało się chrześcijaństwo."
                                    /ks. Jan Twardowski/

niedziela, 16 grudnia 2012

Pan jest blisko

"Święty Jan Chrzciciel uczy życia wewnętrznego od elementarza, od samych początków, od przedszkola - każe zacząć od rachunku sumienia.
Należy rozpoczynać nie od mistyki czy ascezy (trudno być Janem Chrzcicielem, mężem umartwionym, który jadał szarańczę o smaku rozgotowanej żaby), ale od elementarnego pytania: jaki jestem naprawdę?
Czy nie obrosłem w bogactwo? Czy nie mam za dużo jedzenia? Czy jestem uczciwy, choć nie jestem celnikiem, ale księdzem, lekarzem, adwokatem, urzędnikiem? Czy wypełniając swoje powołanie, nie wyzyskuję kogoś?
Pewien cudzoziemiec tak określił Polaków: 'Gdy Polakom powie się, żeby z miłości do ojczyzny wypili morze - wszyscy pobiegną, by to zrobić, gdyby jednak powiedziano, żeby pili po pół szklanki dziennie, nie piliby wcale'.
Mamy w sobie wielki romantyczny zryw. Czy potrafimy uczciwie i wytrwale nad sobą pracować?
Pan jest blisko, ale czy ja jestem blisko Pana?"
                         /ks. Jan Twardowski/

niedziela, 9 grudnia 2012

Pustynia

"Jan Chrzciciel mieszka na pustyni, aby pokazać, że nieustannym stanem ludzkiego życia jest właśnie wyjście. Człowiek musi ciągle uciekać od wszelkiej formy zniewolenia i iść ku Bożej obietnicy, bez jakiejkolwiek innej gwarancji niż ta, którą jest Jego wierność.
Na pustyni niebo i ziemia są jednakowo puste, napełnione jedynie ciszą. Nic tu nie rozprasza. W tej 'nicości', w tym, co jest, rozbrzmiewać może i być słyszalne nowe i stwarzające słowo.
Pustynia jest obrazem Bożej drogi, która jest różna od drogi człowieka uciekającego przed Bogiem. Woli on groby w Egipcie i ucieczkę od wolności.
W wymiarze osobowym pustynia oznacza wyjście od siebie, 'opuszczenie' swoich fałszywych tożsamości, otrzęsienie się z przeszłości z jej lękami i zanurzenie się w tym, co nowe. Wewnętrzne wyjście czyni z człowieka istotę 'wychodzącą', kroczącą ku swojej przyszłości."
                       /o. Silvano Fausti/

niedziela, 2 grudnia 2012

Zaczyna się nowe

"Można powiedzieć obrazowo, że taki czy inny świat zawsze się kończy. Skończył się świat naszego dzieciństwa. Już nikt z nas nie skacze na jednej nodze 'w klasy', nie cieszy się ani jednym kasztanem, ani jedną biedronką na wakacjach, mówiąc: 'Biedroneczko, leć do nieba, przynieś mi kawałek chleba'. Minął świat naszej młodości, świat przedwojennej Polski z portretami prezydenta Mościckiego i marszałka Rydza-Śmigłego. Zawalił się dalszy świat Mikołaja II, Franciszka Józefa i jeszcze dalsza epoka romantyzmu.
Zawsze jednak w kończącym się świecie coś się zaczynało.
Wit Stwosz na nagrobku króla Kazimierza Jagiellończyka przedstawił straszliwie zbolałą twarz króla. Chciał pokazać, że cierpi nie tylko chłop, ale i król. Na klamrze, spinającej płaszcz królewski, wyrzeźbił rodzącą kobietę, na znak, że kończy się jeden świat - ludzi odchodzących, ale zaczyna się nowy - tych, którzy się rodzą.
Ewangelia mówi, że z chwilą, kiedy wszystko się kończy - przychodzi Jezus. W najtrudniejszym momencie życia, kiedy świat się wali - przychodzi Jezus, a z Nim nadzieja, że można jeszcze modlić się, spowiadać i oprzeć na Bogu."
                           /ks. Jan Twardowski/