niedziela, 29 kwietnia 2012

Ja znam owce moje

"Oto cecha kapłaństwa Chrystusa: zna swoje owce. Między Nim a nami istnieje tajemnica poznania i miłości, poznania życiem, zależnego i wzajemnego poznania  w miłości, jakim jest  wszelkie poznanie oparte na miłości. Poznanie afektywne, tak jak miłość przyjacielska, zakłada wzajemność. I to właśnie jest cechą poznania dobrego pasterza, czyli kapłaństwa Chrystusa: ponieważ Jego kapłaństwo jest kapłaństwem miłości. On nas poznaje w samym sercu swojej miłości.
Dobry Pasterz zna wszystkie swoje owce po imieniu: jest to bliskie, rodzinne poznanie. Istnieje więź osobowa, aby zaś poznać jakość tej więzi, głębię tego wzajemnego poznania Dobrego Pasterza i Jego owiec, trzeba odwołać się natychmiast do Trójcy Przenajświętszej, spojrzeć na Ojca.
Jezus kocha swoje owce tą samą miłością, którą kocha Ojca.
Nasze poznanie Jezusa powinno być uczestniczeniem w poznaniu Ojca, jakie ma Jezus.
Tak jak Syn otacza chwałą Ojca, oddając swoje życie, tak samo Jezus okazuje miłość do swoich owiec, dając samego siebie, i czyni to w jednym akcie ofiarnym; w jednym i tym samym geście ofiarowania otacza chwałą Ojca i nas zbawia."
                                                        /o. Marie-Dominique Philippe/

niedziela, 22 kwietnia 2012

Macie tu coś do jedzenia?

"Czy można jeść po śmierci? Czy ciało chwalebne może mieć apetyt?

Pan Jezus dokonał czegoś po ludzku nielogicznego. Chciał przekonać, że chociaż umarł, nie jest cieniem, zjawą, duchem, który straszy na drogach, ale jest zmartwychwstałym, w pełni żyjącym człowiekiem, nawet łaknącym jedzenia.

Bóg każdego z nas powołuje z niebytu, aby - poprzez życie i śmierć - każdy z nas dojrzewał i stawał się przemienionym człowiekiem, żyjącym potem tylko w Bogu."

/ks. Jan Twardowski/

niedziela, 15 kwietnia 2012

Pan mój i Bóg mój!

"Zwycięzca śmierci jest rzeczywiście pośród nas w swojej chwale. Pokazuje nam rany, z których wypływa nasze zbawienie. Są to te same rany, o których daje świadectwo Ewangelia, abyśmy i my je kontemplowali i dotykali ich. W nich widzimy Pana, z nich płynie pokój przepełniony radością. A tą radością jest nasze zmartwychwstanie.

W ranach tych odkrywamy, jak Bóg umiłował świat. W nich znajdujemy nasze mieszkanie i naszą tożsamość synów: to miłość Ojca, którą dał nam Syn. Ale miłość jest zawsze 'misją': jest relacją, która posyła osobę poza nią samą, do drugiego człowieka. Miłość Ojca i Syna pobudza nas ku braciom, aby i oni ją odkryli i przyjęli. Wtedy Bóg będzie wszystkim we wszystkich, jak wszystko i wszyscy od zawsze są w Bogu.

Tomasz proklamuje boską godność Syna równego Ojcu. Pewność tego otrzymał widząc i dotykając ręce i bok Boga, którym może być tylko Ukrzyżowany. Bóg, który umiera z miłości, jest śmiercią każdego boga, którego człowiek akceptuje lub nie przyjmuje: jest objawieniem Chwały, która nadaje sens absurdowi naszego umierania i naszego życia."

/o. Silvano Fausti/

niedziela, 8 kwietnia 2012

Pusty grób

"Wobec pustego grobu uczniowie i przyjaciele musieli odłożyć na bok przyniesione wonności - jako dar już niepotrzebny, okazało się bowiem, że w tej chwili nie oni Jemu, ale On im przynosi dar. Dar największy, najpiękniejszy - realną możliwość wyjścia z grobu ku nowemu życiu, z powrotem na światło, na szeroką przestrzeń życia, niczym nieskrępowanej wolności i niczym już nie zagrożonej bliskości i przyjaźni z Bogiem.

W każdym momencie naszego życia musimy brać w rachubę nie tylko przeszłość i teraźniejszość, ale również dar Chrystusa Zmartwychwstałego, to znaczy przyszłość. Musimy z całą stanowczością wypracować przekonanie, że chwila obecna jest przemijaniem, czyli inaczej mówiąc drogą ku spełnieniu Chrystusowej obietnicy. W bezpośrednim bowiem odczuwaniu życia człowiek zachowuje się tak, jakby teraźniejszość stanowiła całą treść ludzkiego losu, jakby miała trwać zawsze, podczas gdy w rzeczywistości jest na odwrót: to owa przyszłość zamknięta w obietnicy Chrystusa przesądza o sensie i wartości ludzkiego życia."

/Sł.B. bp Jan Pietraszko/

niedziela, 1 kwietnia 2012

Którego chcecie?

"Pomiędzy Barabaszem a Chrystusem nie padło ani jedno słowo.

Barabasz jest zabójcą. Cóż z tego. Dla takich jak on, dla celników i wszetecznic przyszedł Chrystus na świat. Również dla nich wziął ciało z Najświętszej Dziewicy po to, by dać życie za życie. Swe własne życie za życie takich jak Barabasz.

Nie ma zbrodni, która byłaby zdolna odebrać całkowicie wartość naszemu człowieczeństwu i zgasić miłość w sercu Chrystusa.

W milczącym spotkaniu pomiędzy jednym a drugim więźniem nawiązuje się przedziwna jednomyślność. Barabasz nie ma powodów, by nienawidzić Chrystusa, ale bardzo pragnie Jego śmierci, widząc w niej własne ocalenie. Chrystus miałby wiele powodów, by potępić Barabasza, ale to się nie zgadza z Jego posłannictwem: 'Nie przyszedłem sądzić, ale zbawiać...' Dlatego pragnie własnej śmierci, ponieważ w niej jest zbawienie dla takich jak Barabasz. Dla gorszych od niego również. Te dwa pragnienia zbiegają się w tym milczącym spotkaniu jeszcze przed wyrokiem Piłata.

Podczas gdy Barabasz odchodzi ku życiu, Chrystus bierze wraz z wyrokiem krzyż i odchodzi ku śmierci. Ktoś odzyskał wolność i uratował swoje życie za cenę czyjejś śmierci. Ta prawda obejmuje nas wszystkich. Nawet jeśli ona nie dotarła do świadomości Barabasza, nie straciła nic ze swej obiektywnej i powszechnej aktualności.

Niewinny naprawdę umarł za winnych. Za winnego Barabasza i za każdego człowieka. Tę prawdę trzeba by odczytywać co dnia, bo co dnia z tej prawdy przychodzi łaska i kładzie się na każde ludzkie życie; zauważana czy nie zauważana, wykorzystywana czy marnowana, posiada nieodmiennie swoje źródło w tamtym zdarzeniu sprzed wielu wieków.

Nie jesteśmy swoi. Nie należymy do siebie. Nie możemy sobą dowolnie rozporządzać. Jesteśmy odkupieni - kupieni za krew i powierzeni sobie samym z nadzieją, że sytuację swoją odczytamy poprawnie i pozostaniemy wierni Temu, który nam pozostał wierny i wybrał śmierć, by dać nam życie."

/Sł.B. bp Jan Pietraszko/