niedziela, 24 lutego 2013

Góra Przemienienia

"W chwili przemienienia, wewnętrzna tajemnica bóstwa, świętości, miłości Chrystusa przeniknęła Jego zewnętrzną postać i okazała się w całym swoim bogactwie. Mimo to, Chrystus zachował jednak pewien specyficzny rodzaj wspólnoty pomiędzy sobą a resztą braci, mianowicie to, że i On, i oni mogli i mogą się przemieniać, choć w różny sposób.
Chrystus przemieniając się odsłonił swoje wnętrze, które nadawało nowy kształt Jego zewnętrznej postaci.
Człowiek natomiast przemieniając się czyni to w odwrotnym kierunku: przyjmuje światłość i świętość z zewnątrz, od Chrystusa, i to, co najbardziej pragnie przemienić, znajduje się w jego wnętrzu, niewidoczne dla ludzi i niechętnie im pokazywane. Wewnątrz nosi mniejszy lub większy nieporządek, rany i skazy, i winy wynikłe z niewłaściwego wyboru wartości, z tego, że człowiek mówił 'tak', gdzie trzeba było mówić 'nie' - i na odwrót.
W tym stanie rzeczy jedynym ratunkiem dla człowieka jest spotkanie z Chrystusem, który zdolny jest ten stan rzeczy zmienić i doprowadzić do tego, żeby 'niewinny' i 'porządny' obraz zewnętrzny człowieka odpowiadał jego wnętrzu - żeby z mocy i dobroci Chrystusa przychodzącej z zewnątrz dokonało się przemienienie."
                                   /bp Jan Pietraszko/

niedziela, 17 lutego 2013

Nieporządek

"Zetkniecie z nieuporządkowanym i niespokojnym światem czeka na każdego z nas na granicy modlitwy, kontemplacji, skupienia w samotności, na granicy pomiędzy ołtarzem eucharystycznym a życiem. A zawsze musimy wracać, zawsze musimy tę granicę przekraczać.
Powinniśmy jednak z pustyni milczenia i skupienia wynieść przekonanie, że wszystko jest przez Boga stworzone, wszystko, co Bóg stworzył, jest dobre.
Zły jest tylko nieporządek, perfidnie podarowany przez kusiciela jako dobro.
I tu tkwi źródło niepokoju, buntu, cierpienia, smutku i nieszczęścia, które przychodzi na świat, dotykając pojedynczego człowieka w jakimś ciemnym zakątku życia czy też całą ludzką rodzinę na szerokich przestrzeniach historii.
Potrzebne jest człowiekowi, by od czasu do czasu usiadł przynajmniej na chwilę w ciszy, odciął się od wszystkiego i stanąwszy twarzą w twarz z Bogiem i z sobą postawił pytanie: Czy przypadkiem nie żądam od Pana Boga, żeby kamienie rodziły chleb?
Czy nie została zwichnięta proporcja pomiędzy moim powołaniem a moimi pragnieniami, może nieraz bardzo skrytymi? Czy jeśli nie w rzeczywistości, to przynajmniej w pragnieniach nie oczekuję dla siebie za dużo, czy za to, czego oczekuję, nie mam zamiaru zapłacić takiej ceny, jakiej płacić nie wolno?
Czy nie zginam karku, gdzie trzeba trzymać głowę wysoko, i czy nie trzymam głowy wysoko tam, gdzie trzeba ją skłonić z pokorą?
Czy nie zawieram kompromisów i nie toleruję dysproporcji, z których rodzi się niepokój i nieporządek życia, które powodują, że droga moja nie jest już z Chrystusem, a skutkiem tego nie prowadzi tam, dokąd naprawdę mam dojść?"
                                  /bp Jan Pietraszko/

niedziela, 10 lutego 2013

Powołanie

"Realizm świata nadprzyrodzonego, przyniesiony na ziemię przez Chrystusa, i realizm ludzi pracy spotkały się nad brzegami Tyberiadzkiego Jeziora, a zdrowy rozsądek i trzeźwy sąd rybaka okazały się zdolne do przyjęcia prawdy o Królestwie Bożym i do służby temu Królestwu.
Pomiędzy rybaków a żywioł, wśród którego od pokoleń upłynęło ich życie, wchodzi Jezus Chrystus, przynosząc ze sobą 'pokusę' powołania do służby nowemu żywiołowi. Ten będzie miał już szerszy zasięg, a kryć będzie w sobie moce potężniejsze niż burze i wichry, z którymi na jeziorze nauczyli się walczyć niemal od dziecka.
Chrystus powołuje ludzi tą głęboką mądrością, która rozkłada ciężar powołania na poszczególne etapy drogi. W pierwszym momencie już bardzo wielki problem dla człowieka stanowi sama zmiana i odejście od dotychczasowego trybu życia.
Powoli odsłaniać będzie Chrystus dalsze odcinki drogi i do końca wychowywać będzie swych uczniów, a dzieje tego wychowywania będą bardzo ludzkie, bardzo zwyczajne, podobne do dróg i okoliczności, w jakich każdego z nas wychowuje.
Każdy z nas ma swoją godzinę, w której, dostrzegłszy Boga, powierza się Jego tajemnicy."
                         /bp Jan Pietraszko/

niedziela, 3 lutego 2013

Stawać się lepszym

  "Miłość nie czeka, aż się ludzie poprawią, by ich kochać, ale miłując ich Bożą miłością, sprowadza na ziemię przemieniającą moc Boskiej dobroci i w jej promieniach ludzie stają się lepszymi. Ona potrafi z ludzi nawet zepsutych wydobyć nieskażone głębie i im samym dać poznać, że nie są tacy źli, jak się im może wydaje, jak inni ludzie im powiedzieli. W ten sposób ich serca napełnia nadzieja, przez którą stają się lepsi, odradza się w nich szacunek dla siebie samych i wiara we własne możliwości."
                        /o. Piotr Rostworowski/