niedziela, 29 lipca 2012

Chleb

"Jest chleb i chleb. Jest chleb, który się kupuje i sprzedaje, o który się kłóci i zabija. Z pewnością nie ten chleb daje życie, owszem, dla niego poświęca się życie. Istnieje jednak i taki chleb, który otrzymuje się  od Ojca i który dzieli się z braćmi we wzajemnej miłości, który z naszych potrzeb czyni miejsce relacji i komunii. Ten chleb nie tylko podtrzymuje życie, ale daje nam samo życie Syna.
Człowiek ciągle myśli o posiadaniu chleba kupując go i gromadząc na dzień jutrzejszy. Ale jest on jak życie, które jest jedynie 'dzisiaj' i stanowi dar. Jest tylko wtedy, gdy się je daje. Jest jak oddech, którego nie można wstrzymać lub gromadzić, istnieje jedynie jako dar i rezygnacja."
                                                      /o. Silvano Fausti/

niedziela, 22 lipca 2012

Zaproszenie na pustynię

"Słyszymy zaproszenie do wyjścia na pustynię, czyli exodusu, aby znaleźć prawdziwy odpoczynek w zażyłości z Jezusem, który objawia nam swoją tajemnicę. Będzie to Eucharystia, na której spożywamy i żyjemy z Nim i przez Niego wraz ze wszystkimi tymi, którzy będą chcieli Go naśladować.
Jezus jest tym, który wzywa i zaprasza na pustynię. Prawo i manna staną się Jego słowem i chlebem.
Kto wzoruje się na Słowie, zawsze otrzymuje zaproszenie do głębszego wejścia w misterium.
Odpoczynkiem jest ziemia obiecana, obraz tego, co Bóg rzeczywiście obiecał: Siebie samego. Tylko w Nim znajdujemy dom. Gdziekolwiek indziej zawsze jesteśmy wygnańcami, uchodźcami i pielgrzymami."
                                                                                  /o. Silvano Fausti/

niedziela, 15 lipca 2012

Dwunastu

"Nie znamy prawdziwych twarzy Apostołów, ich oczu, włosów, tuszy. Znamy tylko tuzin imion. Malarze przedstawiają ich jako starszych panów, lecz oni, wtedy kiedy Jezus ich powołał, byli młodzi. Jan mógł mieć osiemnaście lat, Piotr, najstarszy, dwadzieścia pięć.
Chociaż byli tacy bezosobowi, pozwalają nam widzieć w sobie każdego z nas. Kogo przypominamy?
Czy jestem podobny do Jana Ewangelisty, który pierwszy szerzył kult Serca Bożego, bo pochylił głowę na Serce Jezusa przy Ostatniej Wieczerzy, który był tak wierny Jezusowi, że trwał pod krzyżem i opiekował się Matką Boską?
Czy jest we mnie coś z Piotra, który zaparł się Jezusa, ale potem żałował i rozpłakał się serdecznie? Czy jest we mnie ten zwykły człowiek, którego przetworzyła łaska? Czy potrafię, jak on, rozbeczeć się na myśl o swoim grzechu?
Czy jest we mnie niedowiarek Tomasz? Czy potrafię szukać wiary? Czy potrafię nawet w chwili zwątpienia wydobyć się i stać się wierzący?
Czy jest we mnie Mateusz, który porzucił cło, pieniądze i poszedł za Jezusem?
Czy jest we mnie Filip, który zobaczył cud, nie dowierzał i stawiał pytania materialisty: Czy można nakarmić rzesze, mając tak mało chleba?
Jezus wciąż idzie i wciąż ma dookoła siebie dwunastu apostołów, bo wciąż w każdym z nas jest któryś z nich.
Czy idziemy razem z Jezusem? Czy jest w nas duch apostolski? Czy nie ma w nas Judasza, który nie umiał dotrwać do końca, choć Jezus mu zaufał i wyznaczył drogę? Czy potrafimy porzucić wszystko, jak Apostołowie, i stać się męczennikami sprawy Bożej? Czy potrafimy w szerzeniu wiary dążyć do zjednoczenia wszystkich chrześcijan, by był jeden Jezus i jeden Kościół?"
/ks. Jan Twardowski/

niedziela, 8 lipca 2012

Niedowiarstwo

"Wiara jest przyjęciem, że Bóg, którego my sobie nie jesteśmy w stanie wyobrazić, jest człowiekiem Jezusem.
Skandal wiary, taki sam dla wszystkich, polega na fakcie, że mądrość i potęga Boża mówi i działa przez szaleństwo i niemoc miłości, która stała się ciałem, która zaślubia wszystkie nasze ograniczenia aż do ostatecznej słabości krzyża.
Pragnęlibyśmy widzieć Boga innego. Chcemy dzielić z Nim prerogatywy, jakie On posiada; mniej nam się podoba to, że On dzieli nasze, te, których chętnie chcielibyśmy się pozbyć.
Lecz Jego 'ciało' stanowi centrum wiary chrześcijańskiej; uznanie Go lub nie jest równoznaczne z tym, czy pochodzimy od Boga czy nie.
W swym człowieczeństwie, w tym co mówi i czyni, w tym co my Mu czynimy i co cierpi - w Jego konkretnej historii będącej dojrzałym owocem drogi Izraela - Bóg objawia się i udziela definitywnie. W Nim dotyka każdego człowieka i z Niego wypływa Jego mądrość i siła zbawcza. Jak głęboka żyła niewyczerpanej wody wypływa ze źródła, tak Bóg emanuje z Siebie i udziela się wszystkim poprzez człowieka Jezusa z Nazaretu."
/o. Silvano Fausti/

niedziela, 1 lipca 2012

Nie bój się, wierz tylko!

"Słowa Pana Jezusa na dziś, na jutro, na pojutrze, na całe życie.
Nie chodzi w nich o lęk przed bólem fizycznym, bo nasze ciało skowyczy, kiedy się zadraśnie i pod tym względem człowiek dzieli los ze wszystkimi zwierzakami, ptakami, może nawet z podeptanym kwiatem (chociaż mówią, że kwiaty umierają bez bólu). Chodzi tu o strach, który jest przeciw wierze.
Boimy się, że zostaniemy samotni, pokrzywdzeni, że nasze poświęcenie na nic nikomu się nie zda, że nie damy sobie rady.
Ludzkie skrupuły, które mogą wywołać załamanie, to lęk, że grzech jest większy od miłosierdzia Bożego, że do Boga można iść tylko bez grzechu.
Lęk, że nie damy sobie rady, że zło zwycięży, że Kościół przewróci się jak stary zamek z wieżami strzelniczymi, pełnymi poturbowanych rycerzy.
Boimy się, bo nie wierzymy i wydaje nam się, że Bóg jest miłością, ale bezradną.
Mamy wierzyć w Miłość wszechmogącą. Grzechem jest wierzyć i lękać się."
/ks. Jan Twardowski/