niedziela, 1 kwietnia 2012

Którego chcecie?

"Pomiędzy Barabaszem a Chrystusem nie padło ani jedno słowo.

Barabasz jest zabójcą. Cóż z tego. Dla takich jak on, dla celników i wszetecznic przyszedł Chrystus na świat. Również dla nich wziął ciało z Najświętszej Dziewicy po to, by dać życie za życie. Swe własne życie za życie takich jak Barabasz.

Nie ma zbrodni, która byłaby zdolna odebrać całkowicie wartość naszemu człowieczeństwu i zgasić miłość w sercu Chrystusa.

W milczącym spotkaniu pomiędzy jednym a drugim więźniem nawiązuje się przedziwna jednomyślność. Barabasz nie ma powodów, by nienawidzić Chrystusa, ale bardzo pragnie Jego śmierci, widząc w niej własne ocalenie. Chrystus miałby wiele powodów, by potępić Barabasza, ale to się nie zgadza z Jego posłannictwem: 'Nie przyszedłem sądzić, ale zbawiać...' Dlatego pragnie własnej śmierci, ponieważ w niej jest zbawienie dla takich jak Barabasz. Dla gorszych od niego również. Te dwa pragnienia zbiegają się w tym milczącym spotkaniu jeszcze przed wyrokiem Piłata.

Podczas gdy Barabasz odchodzi ku życiu, Chrystus bierze wraz z wyrokiem krzyż i odchodzi ku śmierci. Ktoś odzyskał wolność i uratował swoje życie za cenę czyjejś śmierci. Ta prawda obejmuje nas wszystkich. Nawet jeśli ona nie dotarła do świadomości Barabasza, nie straciła nic ze swej obiektywnej i powszechnej aktualności.

Niewinny naprawdę umarł za winnych. Za winnego Barabasza i za każdego człowieka. Tę prawdę trzeba by odczytywać co dnia, bo co dnia z tej prawdy przychodzi łaska i kładzie się na każde ludzkie życie; zauważana czy nie zauważana, wykorzystywana czy marnowana, posiada nieodmiennie swoje źródło w tamtym zdarzeniu sprzed wielu wieków.

Nie jesteśmy swoi. Nie należymy do siebie. Nie możemy sobą dowolnie rozporządzać. Jesteśmy odkupieni - kupieni za krew i powierzeni sobie samym z nadzieją, że sytuację swoją odczytamy poprawnie i pozostaniemy wierni Temu, który nam pozostał wierny i wybrał śmierć, by dać nam życie."

/Sł.B. bp Jan Pietraszko/

Brak komentarzy: