niedziela, 21 lipca 2013

Maria i Marta

"W spotkaniu z siostrami Chrystus chce nas pouczyć, że najważniejsza 'cząstka' to ta, która zostanie z człowiekiem na zawsze, a raczej przy której człowiek będzie mógł na zawsze pozostać.
Życie nie może obejść się bez 'mniejszej cząstki', tzn. bez czynów zewnętrznych.
Czyn i działanie są nakazem Pana Boga, a w konsekwencji zadaniem i powołaniem człowieka.
Zdrowy rozsądek nakazuje, by człowiek - zanim zacznie działać, zastanowił się nad tym, o co mu właściwie chodzi, co chce osiągnąć i jakimi środkami.
Język potoczny nie nazywa tej wstępnej czynności kontemplacją; mówi o rozsądnym planowaniu, o harmonogramach - ale to jest tylko kwestia słów, istota rzeczy jest ta sama.
Kontemplacja w ścisłym, religijnym sensie kieruje się przede wszystkim ku Panu Bogu jako Osobie. W życiu religijnym poprawnie rozumianym właśnie Osoba winna być dostrzegana przed obowiązkami, jakie z Jej obecności wynikają.
Zagadnienie jest kapitalne dla życia chrześcijańskiego, ponieważ dopiero wówczas, kiedy widzi się najpierw osoby: Boga i człowieka, a na drugim miejscu obowiązki, życie nabiera właściwego stylu, zaczyna być prawdziwie ludzkie i w pełni religijne.
Równocześnie rozwiązuje się we właściwy sposób spór pomiędzy Martami i Mariami o kontemplację i czyn. Kontemplacja tak głęboko wchodzi w każdy uporządkowany ludzki czyn, że nie da się jej od czynu oddzielić.
W gruncie rzeczy kontemplacja jest również czynem, i to czynem najwyższego rzędu, na jaki człowieka stać. I dlatego ludzkie życie znajdzie swoje ostateczne spełnienie w niekończącej się kontemplacji, która będzie najszlachetniejszym ludzkim czynem.
Musimy posiadać umiejętność przechodzenia od kontemplacji do czynu i od czynu do kontemplacji zależnie od sytuacji, w której się znajdujemy."
                                                     /bp Jan Pietraszko/

Brak komentarzy: