niedziela, 20 lipca 2025

Próba pokory

Bóg chce człowieka wypróbować, na ile jego miłość do Boga jest szczera, daje mu też poznać i uświadomić sobie, że człowiek sam z siebie nic nie może i że wszystko jest Bożym darem i łaską. Chodzi o to, żebyśmy nie doprowadzali naszego umysłu do jakiejś pychy lub próżnej sławy, przypisując sobie samym to, co jest darem Boga. Oczywiście, rzadko się zdarza, że człowiek kwestionuje samo swoje życie, jak widzimy w przypadku Eliasza. Choć Pan Bóg w tych stanach odbiera nam szczególne dary i łaski, którymi cieszyliśmy się wcześniej, to jednak nigdy nie pozbawia nas łaski wystarczającej do zbawienia. Widzimy to także w przypadku proroka Eliasza. Wprawdzie życzy sobie śmierci, ale jednocześnie składa swoje życie w ręce Boga i Bóg bierze jego życie w swoje ręce. Co więcej, temu jego życiu, które straciło dotychczasowy sens, nadaje sens nowy, głębszy i piękniejszy. Dzieje się to na wszystkich poziomach. Najpierw na tym najbardziej podstawowym – cielesnym. Eliasz jest na pustyni, więc bez pomocy czeka go śmierć z głodu i pragnienia, dlatego anioł Pański dwukrotnie budzi go ze snu i karmi go pokarmem i wodą zesłanymi przez Boga. Tak więc Bóg nie tylko umacnia jego ciało, ale i duszę, dając mu nową nadzieję. Mocą tego pokarmu i nowej nadziei idzie przez 40 dni do świętej góry Horeb. Tu Bóg pragnie umocnić duchowo Eliasza, objawiając mu siebie. Czeka on na to objawienie ukryty w grocie. Najpierw przechodzi gwałtowna wichura ... A po wichhurze - trzęsienie ziemi... Po trzęsieniu ziemi powstał ogień... A po tym ogniu - szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty (1 Krl 19, 11-13). Eliasz, który - podobnie jak patriarcha Jakub na potokiem Jabok – poznał swoją bezsilność, otrzymuje potężnie doświadczenie natury Boga – w łagodnym powiewie. Ten łagodny powiew to Miłość. Tak kończy się kryzys proroka Eliasza. Po to są i nasze kryzysy, gdyż tylko pokorni mogą poznać naturę Boga.

Brak komentarzy: